Co rozumiemy po przez emigrację? Opuszczenie własnego kraju i wyjechanie/wylot gdzieś daleko gdzie odetchniemy i będziemy stawać na nogi przez kolejny rok, dwa 10 lat lub całe życie bo i tak w końcu dojdziemy do wniosku, że nie opłaca się wracać.
To chyba taki krótki opis. Ogólnie emigracja do łatwych nie należy, na początku jest euforia, chęć poznania wszystkiego co nowe a po jakimś czasie, po jakichś paru latach jest ta sama rutyna i nuda co była w poprzednim miejscu. Więc co dalej? Powrót? NIE! Idziemy na przód, jak emigracja to emigracja, przemy na przód, a nuż nam się uda i ponownie odnajdziemy tą samą pasję do życia co przy początku emigracji.
Zazwyczaj gdziekolwiek byśmy nie byli zazwyczaj jest tak samo. Lądujemy w nowym miejscu, próbujemy zaznajomić się z nowym otoczeniem, ludźmi, co raz częściej można spotkać co raz to więcej polaków w różnych zakątkach globu.
Od czego się zazwyczaj zaczyna?
"Czy nikt nie może mówić tu po angielsku"? Może dla niektórych dziwne pytanie, dla tych co z emigracją są za pan brat pytanie oczywiste, gdyż wielu ludzi nie przyznaje się do swoich korzeni.
Co się dzieje gdy mówimy w ojczystym języku? Mamy co raz mniej znajomych, którzy nie chcą się do nas przyznawać. Może nie jest aż tak tragicznie, w końcu uda nam się wstrzelić w grupę rodaków, którym spasuje nasz styl życia, nasze zachowanie itp.
Co jednak gdy oni sami nie chą się zbytnio asymilować z otoczeniem?
Pytamy takie napotkanego rodaka co chciałby osiągnąć w nowym kraju?
Odpowiedź: Chciałbym rozumieć ludzi i aby oni mnie również rozumieli, wtedy łatwiej o pracę.
Okej... cel jak najbardziej słuszny, przemy dalej z kolejnym pytaniem:
Jak chciałbyś to drogi kolego/koleżanko osiągnąć?
Odpowiedź: Hmmm... ammm....eeeeee.....
Cóż, tu już trudniej, więc kolejnymi pytaniami próbujemy pomóc rozmówcy... na przykład pytamy o obecną sytuację polityczną, wybory parlamentarne, coś co aktualnie jest numerem 1 w TV i gazetach i o czym wszyscy obywatele wybranego przez nas kraju aktualnie mówią.
Odpowiedź: Nie interesuję się polityką.
No więc jak chcesz rozumieć ludzi skoro nie interesuje cię to o czym oni mówią? Hm.. Czy oglądasz tutejszą telewizję?
Odpowiedź: Nie bo jest nudna.
No więc jak chcesz zrozumieć tutejszych ludzi gdy aktualnie omawiają ostatni odcinek np. "Home and Away", "My Kitchen Rules" lub "The Race"?
I kolejne pytanie...
Słuchasz radia lub czytasz jakieś gazety, magazyny lub po prostu robisz cokolwiek aby poznać zachowanie i zwyczaje tutejszych ludzi?
Odpowiedź: Nie, ponieważ Australijczycy to durnie.
Okej, dosyć pytań... zaryzykuję stwierdzenie, że będzie trudno poznać Australijczyków, jeśli budzimy się rano i przebywamy w domu pełnym naszych drogich rodaków, boimy się złapać autobus... wróć... boimy się pójść do salonu i kupić samochód, w wielu miejscach innej opcji niż auto nie ma :-) ale wróćmy do autobusu... gdyż obawiasz sie reakcji kierowcy witającego Cię z uśmiechem na twarzy i bełkoczącego w Australijskim slangu: "G'Day mate. How ya goin".
Gdy w końcu docierasz do pracy, raczej domyślasz się lub dogadujesz się na migi z przełożonym, powrót do domu, jeśli nie masz auta, to zostaje piechtobus, czyli wracamy do domu z buta w co mniejszych miastach, bo tak normalnie to mamy jakiegoś grata do pracy, ale gdy musimy isć to modlimy się aby nikt nas nie zaczepił po angielsku.
Wypad do sklepu, no nareszcie nie trzeba nic mówić... ufff... a jednak nie, bo kasa źle nabiła cenę, a chcielibyśmy to mleko za dolca a nie za dwa. Więc jednak trzeba przemówić... trudne życie emigranta. I tak na okrągło, dzień po dniu.
Myślicie, ze się nabijam? Ależ skąd. Tak jest wszędzie, emigrujemy do innego kraju gdzie ma być nam lepiej, lepsze życie, lepsze zarobki ogólnie wszystko lepsze a tu dupa blada. Sami też coś musimy z siebie dać.
Jak mawiają obywatele naszego obecnego kraju, czyli AU "albo Ci się podoba albo spadaj". To moja rada, myśleć pozytywnie. Skoro trafiliśmy do kraju w którym przyszło nam żyć, nie możemy nic narazie zmienić, to chociaż trzeba się jakoś dostosować. Jak zapytacie? Długa droga przed nami, chyba przed każdym. No cóż... emigracja trudna sprawa.
Będziemy się jakoś dostosowywać, a jeśli nam nie będzie wychodzić to co?
To po prostu bądźmy sobą i wszystko od razu wyda nam się lepsze :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz